W drugiej połowie lutego 2024 została ogłoszona piąta edycja klasycznej gry planszowej Talisman: Magia i Miecz, która u nas znana była przez lata po prostu jako Magia i Miecz. Od wydania bardzo udanej czwartej edycji minęło już siedemnaście lat, a więc najwyższy był czas, żeby w końcu pojawił się jej następca. I mimo wielu niepochlebnych opinii krążących zarówno po anglojęzycznym internecie, jak i tym polskim (zwłaszcza polskim), wszedłem w posiadanie nowego Talismana. Mówiąc krótko: jestem zachwycony!
Już po raz trzeci (albo nawet czwarty) postanowiłem odwiedzić kolejny konwent, z którym wiążę niezwykle ciepłe uczucia. Jest nim Fantasmagoria, odbywająca się niezmiennie w Gnieźnie. Dwie poprzednie edycje oceniłem jednoznacznie pozytywnie. Z niewiarygodnie ciężkim sercem powiem, że w tym roku moje doświadczenia były zupełnie inne i o wiele bardziej na minus.
Po całkiem udanym, lecz nie pozbawionym wad debiucie RawiKonu na mapie konwentowej rok temu, nie było żadnych wątpliwości, że i w tym roku na niego pojadę. To, co przeżyłem na najnowszej edycji RawiKonu było jednym z najlepszych (o ile nie najlepszym!) dotychczasowym doświadczeniem konwentowym. Ale po kolei.
Chociaż premiera gry odbyła się już kilka lat temu, dopiero teraz udało mi się zagrać w grę przy okazji ostatniego rozdawnictwa ze strony Epic Games Store. Ponieważ w internecie krąży już sporo wpisów, które nieco zniekształcają najnowszą i niestety ostatnią już produkcję studia Volition, zdecydowałem się dorzucić swoje trzy grosze co do gry.
W czasach, kiedy jeszcze nauczałem, potrzebowałem małego i kompaktowego laptopa do pracy. Przez kilka tych lat, takim pomocniczym laptopem był używany Chromebook. Nadszedł jednak czas, by ze względów prywatności oddać go komuś innemu i stworzyć własnego prawie-Chromebooka.
Już od momentu zapowiedzenia Steam Decka przez Valve, media wrzeszczą o konsoli jako o “konkurencji do Switcha”. W tym wpisie, jako użytkownik i jednocześnie fan obu sprzętów opowiem, dlaczego to porównanie ma w sobie zarówno trochę prawdy, jak i jest totalną bzdurą.
Ostatni przystanek na mojej tegorocznej liście tournée po różnych konwentach w mojej okolicy został osiągnięty. Dni Fantastyki 2023 we Wrocławiu to ostatnia impreza na mojej liście, i zarazem dla mnie osobiście najważniejsza. Jak impreza wypadła w tym roku?
Trzeci przystanek na mojej prowadzącej przez cztery stacje trasie tegorocznych konwentów zaliczony. Dzisiaj odwiedziłem Gniezno oraz kolejną edycję konwentu Fantasmagoria. Edycja z 2020 roku (mieliśmy to szczęście, że konwent odbywał się w lutym, na dwa miesiące przed ogłoszeniem pandemii) zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, więc postanowiłem i w tym roku odwiedzić imprezę w ramach jednodniowej, sobotniej wycieczki.
Po stosunkowo długawej, bo liczącej równo 100 km trasie, wróciłem z pierwszej edycji festiwalu fantastyki RawiKon w Rawiczu. I chociaż nie skończyłem jeszcze kolacji (w momencie pisania tego zdania, została mi 1 i 4/5 kanapki na talerzu), czas na mój komentarz co do najnowszego debiutu z konwentowej mapy polski.
Pyrkon, Pyrkon i po Pyrkonie. Dostaję mnóstwo wiadomości z pytaniami, jak udała się (bądź nie) największa impreza fantastyczna w Polsce. Czas więc na moją garść komentarzy, co wyszło moim zdaniem dobrze, a co szczególnie mi się nie spodobało.